wtorek, 24 stycznia 2012

Pora zmienić okulary

Pan Zbigniew Hołdys wyraził bardzo krytyczną opinię w wywiadzie dla WP na temat protestu internautów przeciw ACTA. Chciałbym przedstawić swoje prywatne refleksje na jej temat, mam nadzieję że nie będę ścigany za naruszanie "własności intelektualnej" kogokolwiek, zważywszy że posłużę się cytatami z wywiadu.
  Czy ktoś jeszcze wierzy, że jego maile czy SMS-y są bezpieczne, że nikt ich nie czyta? Mamy pełen tracking komórek, kart kredytowych, działań w internecie. Zdjęcia wykonane z satelity są tak dokładne, że można na nich zobaczyć napis na papierosie człowieka idącego ulicą Manhattanu. To wszystko stosuje się w majestacie prawa już dziś. W ten sposób szuka się też terrorystów, gangsterów, pedofilów - i nikt nie protestuje.
O ile terroryści, gangsterzy i pedofile stanowią olbrzymie zagrożenie dla społeczeństwa, o tyle pospolity internauta nie podkłada bomb, nie wymusza haraczy i nie molestuje dzieci. Nie potrzeba więc używać przeciwko zwykłym ludziom takich metod. Powszechna inwigilacja jest przestępstwem i nie powinna być dopuszczalna, bez względu na to cel jaki ma być za jej pomocą osiągnięty. Prawo dopuszczające taką możliwość jest prawem zbrodniczym.
Niech Jacek poda komuś ze swoich bliskich lek wytworzony na wietnamskiej wsi w opakowaniu Pfizera i niech się nie denerwuje, gdy mu ten bliski zacznie schodzić ze świata.
Istotą protestu jest zablokowanie przyjęcia regulacji dotyczących internetu, np. możliwości pozbawiania dostępu do sieci w przypadku choćby cienia podejrzenia złamania prawa. O ile mi wiadomo ludzkość nie dysponuje jeszcze metodą przesyłania rzeczy takich jak leki poprzez wirtualną sieć. Czyżby to celowe spłaszczanie przekazu, w celu udowodnienia że "moje jest na wierzchu", czy zwykła głupota? Przepisy zakazujące obrotu podrobionymi lekami, sprzętem i ubraniami - TAK, uszczelnijcie granice. Blokowanie obrotu w internecie - NIE! 
W USA przygotowywane są dwa akty prawne, mające chronić własność intelektualną - SOPA  i PIPA . ACTA , do którego wkrótce przystąpić mają kraje Unii Europejskiej, jest porozumieniem globalnym.
Kongres USA niedawno zablokował prace na przyjęciem wymienionych aktów prawnych (SOPA i PIPA) właśnie z powodu obawy o wolność słowa w internecie. Podobnie powinna postąpić Polska w przypadku ACTA.
Ludzkość musi się z tym pogodzić, że wraz z postępem cywilizacyjnym będą pojawiały się nowe przestrzenie wolności, ale też nowe prawa, nowe regulacje. Być może wcześniej nie były one potrzebne, ale dziś już tak.
W tworzeniu nowego prawa liczy się zdrowy rozsądek, a traktowanie całej społeczności internetowej jako potencjalnych przestępców wykracza po za wszelkie ramy walki z przestępczością. Dopuszczana prze prawo możliwość śledzenia i ścigania każdego za choćby cień podejrzenia z dala śmierdzi totalitaryzmem. Lata temu Pana Hołdys poprzez swoją twórczość walczył z komuną, dziś popiera ograniczanie wolności zwykłych ludzi. Powodem jest to że będzie miał z tego wymierne korzyści finansowe. 
Dodaje, że oczywiście każde prawo, jeśli znajdzie się w rękach nieodpowiedniej osoby może stać się groźne, można dokonywać nadużyć, ale to nie znaczy, że w związku z tym należy w ogóle z niego zrezygnować.
Małpa z brzytwą jest niebezpieczna, ale dajmy jej tą brzytwę, może nikogo nie zaszlachtuje.
 Może to zaowocować bojkotem naszego kraju przez państwa, które podpiszą porozumienie – mogą nam zamknąć dostęp do zagranicznych witryn lub odwrotnie – polskie witryny nie będą dostępne za granicą.
Polacy już dziś mają problem z dostępem  do zagranicznych serwisów, ale z zupełnie innego powodu. Pozwolę sobie zacytować fragment artukułu z POLITYKI (nr3 2842, 2012r.):

"Inni boją się naszych przepisów dotyczących prawa autorskiego. Dlatego Polakowi tak ciężko kupić w internecie na przykład pliki z muzyką."

Artyści będą bronić ACTA ponieważ podpisanie tego paktu będzie chronić ich interesy, mówiąc kolokwialnie, nabijać im zer na kotach. Oby w przypadku wprowadzenia w życie kontrowersyjnego prawa wolność artystycznej twórczości nie została ograniczona. Niedopracowane prawo jest jak Saturn, pożera własne dzieci.

niedziela, 22 stycznia 2012

ACTA

Bardzo często europejscy politycy pięknie mówią o wolności słowa, wolności sumienia i podstawowych pracach człowieka. Jak widać, mówienie nie zawsze idzie w parze z czynami. Międzynarodowe porozumienie o kontroli internetu, bo tak należy rozumieć porozumienie ACTA to zwyczajna kpina z obywateli, otwieranie drogi do jawnej cenzury internetu. W imię czego? W imię interesu globalnych graczy rynku wydawnictw audiowizualnych. Pod wzniosłymi hasłami ochrony praw autorskich, próbuje się przemycić bardzo niebezpieczne regulacje, dające niemal nie ograniczoną swobodę w kontroli i blokowaniu treści znajdujących się w internecie. Postępowanie to jest kopią kroków poczynanych przez reżim komunistyczny w Chinach, którego celem jest odcięcie mieszkańców kraju od informacji krytycznych wobec władzy. Czyżby na tym samym zależało przywódcom państw, które same siebie nazywają Światem Demokratycznym? Mam nadzieję że nie, i że ludzie ci opamiętają się. Mam nadzieję że ulegli tylko namowie pewnych grup interesów, które tracą na nielegalnym obrocie plikami.

Nie powinno się kusić losu, nigdy nie wiadomo kiedy do władzy dojdą ludzie którzy będą chcieli wykorzystać te przepisy do własnych, nie koniecznie czystych celów. Przez uchyloną furtkę mogą przekraść się autorytarne zapędy, a wtedy biada wszystkim tym, którzy będą myśleli inaczej niż sprawujący władzę.

Karanie za wymianę plików, ich udostępnianie, w przypadku kiedy nikt nie uzyskuje z tego tytułu korzyści majątkowej powinno zostać zawieszone. Pazerne koncerny wydawnicze żerują na artystach, narzucając korzystne dla siebie olbrzymie marże ze sprzedaży ich dzieł. Kurczący się rynek wydawniczy staję się co raz bardziej wymagający, malejące wpływy ze sprzedaży płyt kompaktowych nie są rekompensowane przez wpływy ze sprzedaży internetowej, ponieważ absurdalne stawki naliczane przez głównych graczy skłaniają miliony osób do naruszania prawa i nielegalnego obrotu plikami. Nie ma sposobu na zatrzymanie tego trendu, bez jednoczesnego naruszania swobód obywatelskich w sieci. Globalna sytuacja na tym polu zaczyna przypominać chorą politykę wielu państw, w tym państwa polskiego, w sprawie narkotyków. Zamiast pozwolić nie niewielki obrót narkotykami (piracki obrót plikami audiowizualnymi), mnożymy regulacje i instytucje mające na celu ściganie tych przestępstw i produkujemy przestępców (w Polsce za łamanie praw autorskim można dostać dwa lata więzienia). Kolejna ślepa uliczka do której prowadzi nas chciwość bogaczy i krótkowzroczność polityków.