W Sejmie znowelizowano prawo o zgromadzeniach umożliwiając gminom zakazanie organizacji dwóch lub więcej zgromadzeń w tym samym miejscu lub czasie. Stało się to pomimo krytycznej opinii ponad 30 organizacji pozarządowych oraz całej opozycji, jak również pomimo apeli dziennikarzy i specjalistów prawa konstytucyjnego o możliwej niezgodności nowelizacji z ustawą zasadniczą. Autorem kontrowersyjnych zmian jest Prezydent RP.
Pomysł zmian w ustawie o zgromadzeniach narodził się w zeszłym roku po zamieszkach z 11 listopada spowodowanych przez agresywne środowiska narodowo-patriotyczne. Od samego początku budził sporo kontrowersji. Opozycja parlamentarna podczas głosowań próbowała odrzucić projekt, a gdy to się nie udało próbowano dokonać zmian z niektórych zapisach - chodziło przede wszystkim o możliwość odmowy pozwolenia na zgromadzenie - niestety to też się nie udało. W chwili obecnej PiS zapowiedział że skieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. I bardzo dobrze, to jedna z niewielu sensowych obietnic tej partii. W tym miejscu należy zauważyć że to właśnie styl polityki uprawianej przez tą partię doprowadził do rozlania się przemocy na ulice Warszawy podczas zeszłorocznego Dnia Niepodległości, a w konsekwencji do dzisiejszych zmian prawnych. Może jest to jakiś sposób na odpokutowanie przewinień? Chyba jestem marzycielem.
Zgodnie z nowymi przepisami za przebieg zgromadzenia miałby odpowiadać jego
przewodniczący, który musiałby być łatwo rozpoznawalny wśród
pozostałych uczestników demonstracji. Do jego obowiązków miałoby należeć
przeprowadzenie zgromadzenia w taki sposób, aby zapobiec powstaniu
szkody z winy uczestników. Jeśli nie dopełni tych obowiązków grozi mu grzywna do 7 tys. zł Uczestnicy manifestacji,
jak również osoby postronne, zakłócające jej przebieg, musiałyby
stosować się do poleceń przewodniczącego, za nie przestrzeganie tego zapisu grozi do 10 tys. zł grzywny. Nowelizacja daje też organom gminy możliwość zakazania organizacji dwóch lub
więcej zgromadzeń w tym samym miejscu lub czasie, jeżeli doprowadzić to
może do naruszenia porządku publicznego. Projekt precyzuje, że jeśli nie
jest możliwe oddzielenie zgromadzeń zgłoszonych w tym samym miejscu i
czasie, gmina niezwłocznie wzywa organizatora zgromadzenia zgłoszonego
później do dokonania zmiany czasu lub miejsca tej manifestacji.
I w tym miejscu zaczyna się pole do nad interpretacji przepisów i wybierania komu damy pozwolenie a komu nie. A przecież w demokracji każdy ma takie same prawa. Do zapewnienia porządku jest Policja, to na niej spoczywa obowiązek zapewnienie bezpieczeństwa osób i mienia podczas demonstracji, przemarszów i zgromadzeń. Ma ona dostateczny zestaw środków do zapewnienia bezpieczeństwa. Sytuacji skrajnych - a z takim mieliśmy do czynienia 11 listopada - dojdzie nawet przy znacznie restrykcyjnym prawie. Nie można karać obywateli za poczynania polityków, a jak wspomniałem wcześniej to właśnie oni są odpowiedzialni za rozrost skrajnych środowisk, gotowych do siłowej konfrontacji. Trzeba przestać z opowiadaniem bzdur o "patriotycznych kibolach", zdradzie, zamachu, serwilizmie, "krwi na rękach", "dorzynaniu watahy" itp. Nie będę wskazywał kto zaczął, wina jest po wszystkich stronach. Nie można agresji tłumaczyć zachowaniem strony przeciwnej, to żadne wytłumaczenie. Przyjmowanie złych praktyk, złych zasad gry jest taką samą winą jak ich narzucanie. Przemocy, braku wzajemnego szacunku należy przeciwstawić zdecydowany opór, stanowczy, ale pełen szacunku dla adwersarzy. W przeciwnym wypadku ani trochę nie będziemy się od nich różnić. Zaś tych, którzy myślą odmienni należy bezwzględnie eliminować z życia publicznego. Dla dobra nas wszystkich.
Chciałbym też przytoczyć fragmenty Sejmowej debaty na temat nowelizacji ustawy o zgromadzeniach. Robert Biedroń (RP):
To wy w PRL walczyliście o wolność. To
wam ograniczano tę wolność. Dzisiaj wy ograniczacie ją innym. Nawet PiS
za swoich rządów nie miał takich pomysłów. Nawet oni nie podnieśli ręki
na demokrację. Zakładacie kaganiec
demokracji, zakładacie kajdanki demokracji. Wstydźcie się.
Myślę że z tą wypowiedzią należy w pełni się zgodzić. Inaczej ma się rzecz ze zdaniem Pani Krystyny Pawłowicz (PiS)
Jestem współautorem ustawy o zgromadzeniach z 1990 r. Jej celem było
przywrócenie Polakom wolności zgromadzeń odebranej (...) w PRL. Pan zaś
pod pretekstem incydentów sprowokowanych przez środowiska lewackie
przeciwko uczestnikom marszu 11 listopada, niezadowolony z
comiesięcznych procesji pamięci o ofiarach Smoleńska pod Pałac
Prezydencki oraz pod pretekstem incydentów sprowokowanych przez służby
rosyjskie na początku Euro, żąda obecnie istotnych ograniczeń wolności
zgromadzeń, to jest podstawowej wolności politycznej.
Otóż, droga Pani, proszę pójść po rozum do głowy, albo kupić sobie porządne okulary, jeśli nie dostrzega Pani jeszcze kto tu jest główną stroną ataku i agresji. To uczestnicy Marszu Niepodległości spowodowali zniszczenia idące w setki tysięcy złoty, to z ich przyczyny kilkunastu policjantów odniosło obrażenia. Tak atakowani przez Panią lewacy stali za kordonem policji i nie używano przeciw nim pałek, gazu łzawiącego oraz armatek wodnych. A - podejrzewam że to głównie o nich Pani chodzi - Niemcy w czasie zamieszek od kilku godzin przebywali z areszcie. Więc siłą rzeczy, a przede wszystkim rozumu nie mogli brać w nich udziału. Natomiast część resztę o rosyjskich prowokacjach należy pominąć milczeniem, urojeń się nie komentuje, urojenia się leczy.