sobota, 1 września 2012

Kampania wrześniowa

Posłowie kończą wakacje. Od kilku tygodni od każdej partii sejmowej słychać zapowiedzi o ofensywie przygotowywanej na jesień. Premier ma wygłosić drugie expose, w którym mają się pojawić recepty na walkę z drugą falą kryzysu, przed którą nie uratują nas już środki unijne. Jarosław Kaczyński ma wygłosić mowę programową, przez jego zwolenników nazywaną expose. Cała reszta (SLD, SP, PSL i RP) w ogólnikach opowiadają o mglistych projektach ustaw. Liczy się tylko to aby mieć konferencję prasową, aby być, mówić, ale już nie koniecznie o czymś konkretnym.

Wszystkie zapowiedzi o jesiennym przyśpieszeniu, ciągła karuzela w sejmowej sali prasowej przywodzą mi na myśl kampanię wrześniową, ale nie batalię z 1939 roku, tylko gorączkową bieganinę studentów, którzy nie zaliczyli w terminie sesji. Gdyby partie i politycy mieli rzeczywiste pomysły, realnie projekty gotowe do wdrożenia nie musieliby uwijać się w ukropie przed kamerami i mikrofonami aby ich dostrzeżono. Nie odrabiali lekcji na czas, nie uważali na zajęciach (czytaj: nie zajmowali się na poważnie pełnieniem mandatu posła), więc teraz muszą biegać jak kot z pęcherzem. Ale to tylko pozorne ruchy mające na celu sprawienie u odbiorcy wrażenia, że rzeczywiste prace się toczą, że nasi wybrańcy maja jakąś wizję. Słaby to miraż, bo przerodził się w nieustanny jazgot zapowiedzi działań, zapowiedzi pomysłów, zapowiedzi zapowiedzi, zapowiedzi projektów (strasznie się powtarzam). Gadanie dla gadania, "teraz zawsze gadać będę" (Fredro Damy i Huzary), żadnych konkretów, choć ważne tematy do poważnych debat, nie tylko w Sejmie ale i na forum społecznym, bez problemu by się znalazły. Wymieńmy chociaż kilka: nepotyzm i kolesiostwo, problemy branży budowlanej, walka z drugą falą kryzysu. 

Czwartkowa debata o aferze Amber Gold do tych wyżej wymienionych za pewności nie należy. Nic nowego nie wniosła (bo i niby co miała wnieść?), była absurdalnie długa, nudna, przerodziła się w pyskówkę i litanię wzajemnych, najczęściej fałszywych oskarżeń. Spokojnie moglibyśmy się obyć bez niej, ale tępe głowy opozycji myślały że coś ugrają. Łudzili się na powołanie komisji śledczej. Nie pomyśleli jednak o tym, że w całej sprawie - oprócz łasych na łatwy zysk naiwniaków - zawiniła prokuratura i sądy, a Sejm nie ma nad nimi żadnej władzy kontrolnej. Sądy mają zagwarantowaną przez Konstytucję niezależność i niezawisłość, prokuratura po rozdzieleniu funkcji Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości również wypadła z pola ingerencji posłów. Nawet gdyby wniosek o powołanie komisji zostałby przyjęty, to najpewniej zostałby uchylony przez Trybunał Konstytucyjny z powodu swej sprzeczności z ustawą zasadniczą.

Mierne żaki z Wiejskiej kampanię odbębnią, a my poczekamy do następnej jesieni na powtórkę z rozrywki.

PS.
Chwilą ciszy i zadumy warto uczcić pamięć ofiar II Wojny Światowej, której 73 rocznicę wybuchu dziś obchodzimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz