wtorek, 8 listopada 2011

Hej! Ty wielebny bracie! Jesteś nietykalny, bo w ornacie!

Największym wrogiem Kościoła w Polsce - co uwidoczniło się w ostatnich dniach - jest on sam. Wielu hierarchów sprawia wrażenie jakby żyło w innym świecie, feudalnych zależności, uosabiania władzy z Bogiem i monopolu na moralność. Pomysł z dopuszczeniem katechetów jako wychowawców klas szkolnych jest kolejnym krokiem ku ubezwłasnowolnianiu państwa od myśli katolickiej, tej najbardziej konserwatywnej , bo taką właśnie linię prezentuje Kościół w Polsce.
Propozycja Episkopatu z możliwością odpisu od podatku 1% na wybraną kościół. Wstępne szacunki mówią że mogło by to kosztować budżet państwa ok 600 mln zł. Propozycja słuszna o ile Kościół zrezygnuje z innych danin uzyskiwanych od państwa. Głośno powiedziano tylko o likwidacji Funduszu Kościelnego - 94 mln zł rocznie. Na tle ogółu środków przekazywanych z budżetu - według portalu Money.pl 1 mld 630 mln rocznie -  to suma wręcz śmieszna. Do tego powinno się jeszcze doliczyć 1 mld 223 mln wpływów od wiernych. Proponowałbym rozpoczęcie gruntownego przeglądu zasad finansowania z publicznych środków wydawanych na kościoły. Zmienić należałoby całą politykę fiskalną i nie tylko, mentalną również.
Polska armia w ciągu ostatnich lat przeszła radykalne odchudzanie, jej obecny stan etatowy to ok 100 tys. żołnierzy. Gdy w latach 90 do wojska wracali kapelani wojsko liczyło ponad 200 tys, wojskowych ubyło, księża kapelania pozostali, na jednego przypada 689 żołnierzy ponadto ordynariat polowy ma do pomocy 124 pracowników cywilnych. Każdy ksiądz pełniący służbę w wojsku posiada automatycznie stopień oficerski, łączy się to z kilku tysięczną pensją oraz wysoką emeryturą, którą uzyskuje na takich samych zasadach ja pozostali wojskowi, po 15 latach służby. MON ponosi również koszty utrzymania parafii garnizonowych, wiele jest przypadków gdy takowy dziwaczny twór - przypomnę że państwo Polskie jest w myśl konstytucji neutralne światopoglądowo - funkcjonuje w miastach gdzie już od lat nie stacjonują żadne oddziały. W tym roku na Ordynariat  Polowy przeznaczono 20 mln 530 tys. zł, kwota ta nie zawiera kosztów emerytur wojskowych dla duchownych, np dla bp Leszka Sławoj Głódzia. Polska armia, przechodząca proces modernizacyjny a przy tym z powodu kryzysu finansowego borykająca się z niedoinwestowaniem, musi ponosić również koszta funkcjonowania instytucji religijnej, która jest od niej nie zależna i na każdą próbę zmniejszenia kosztów funkcjonowania reaguje alergicznie, wręcz z agresją. Kapłanom głoszącym "słowo boże" nie przystoi pobierać wysokich wynagrodzeń finansowanych przez wszystkich obywateli, również tych ledwo wiążących koniec z końcem.
We wszystkich szkołach w Polsce prowadzone są lekcje religii, w teorii nieobowiązkowe, lecz w przypadku rezygnacji z uczęszczania na te zajęcia szkoły nie mają uczniom do zaoferowania żadnej alternatywy. MEN na pensje 18,4 tys. świeckich katechetów, 11,4 tys. księży katechetów, 2,6 tys. sióstr zakonnych i 1,1 tys. zakonników rocznie musi wysupłać ze swojego budżetu ok. 500 mln zł. Jednocześnie ministerstwo nie ma żadnego wpływu na program i przebieg nauczania tego "przedmiotu", a niejednokrotne przykłady ujawnione przez dziennikarzy i samych uczniów ukazują że wiedza przekazywana podczas lekcji religii może być bardzo szkodliwa. Lekcje te przekazują zaściankowy obraz świata, zamykają drogę do dojrzałej i rzetelnej edukacji seksualnej w szkołach oraz nie dopuszczają możliwości dyskusji, krytyki nieprawdziwych, fałszywych dogmatów moralnych przekazywanych przez katechetów. Oczywiście całą ta armia ludzi po uzyskaniu stosownego wieku zyska prawo do emerytur, wypłacanych z ZUS. Uczniowie, od najwcześniejszych lat powinni mieć zapewnioną obiektywną edukacje etyczną, natomiast edukacja wyznaniowa powinna spocząć na barkach właściwego kościoła, zajęcia powinny być całkowicie dobrowolne, a najlepiej by było gdyby odbywały się po za budynkiem państwowej szkoły, na koszt danej parafii bądź też rodziców danego dziecka.
Kościół Katolicki z tytułu swej wielosetletniej działalności na ziemiach polskich dorobił się sporej liczby budowli zabytkowych, kościołów, klasztorów itp. Ich remonty są w dużej mierze finansowane ze środków budżetowych, ostatnio również unijnych. Co do ostatniej formy finansowania nie można mieć sporych pretensji - wygrywa ten kto przygotuje lepszą dokumentację inwestycji - o tyle zaangażowanie państwa w odnowę nieruchomości nie będących w rękach publicznych jest co najmniej niepokojące. W tym wypadku dobre byłoby przyjęcie rozwiązań francuskich - wszystkie świątynie wybudowane przed 1905 rokiem państwo francuskie przejęło na własność i dba o ich stan techniczny. Również w Polsce należałoby aby państwo przejęło uważane za zabytkowe budowle sakralne na własność, dokonywało bieżących napraw, jednocześnie udostępniając je do celów religijnych, nie koniecznie bezinteresownie. Gdyby taki system funkcjonował w okresie katastrofy smoleńskiej, być może nie doszłoby do nieodpowiedzialnej decyzji o pochówku pary prezydenckiej na Wawelu. Zauważę że krypty należą do Kościoła, a ostateczną decyzję podjął prałat katedry Wawelskiej.
Oprócz wyżej, dość szerzej opisanych przykładów przywilejów Kościoła są: mniej rygorystyczne zasady organizacji ogólnopolskich zbiórek pieniędzy, nadawania koncesji medialnych niemal z automatu (imperium medialne o Tadeusza Rydzyka), niemal brak opodatkowania, bezpłatne (w przypadku duchownych nie pracujących na państwowych posadach) ubezpieczenia zdrowotne oraz zapewne wiele, wiele pomniejszy ulg które trudno zliczyć i wyszczególnić.
1% podatku przeznaczanego na Kościół przez poszczególnych wiernych powinien zostać wprowadzony po znacznym ograniczeniu wymienionych prze zemnie przywilejów. Powinien być on niezależny względem 1% przekazywanego na OPP (aby organizacje te nie musiały konkurować z księżmi o pieniądze na działalność), a najlepiej aby był doliczany jako dodatkowa, dobrowolna danina podatnika naliczana od sumy podatku w danym okresie rozliczeniowym. Nie jest to radykalny antyklerykalizm, to normalna, rzeczowa postawa wobec autonomicznej instytucji, która nie może być tak hojnie obdarowywanym beneficjentem pomocy publicznej bez obowiązku rozliczania sie z uzyskanych środków.
W Polsce antyklerykalizm ma długą tradycję. Już w XV - XVI w. dochodziło do wystąpień przeciw duchowieństwu i wierze w Boga jednocześnie. Jednakże z powodów historycznych (zabory) nie doszło na ziemiach polskich do całościowej dyskusji o roli duchowieństwa i wiary w kształtowaniu polityki państwa. Ten czas nadchodzi dziś. Społeczeństwo jest co raz bardziej zmęczone przepychem w jakim żyją księża i arogancją z jaką się odnoszą do obywateli. Obecna sytuacja Kościoła Katolickiego przypomina schyłkowe okresy wszystkich imperiów, kasta rządząca żyje w oderwaniu od rzeczywistości, nieliczne głosy krytyki pojawiające się we własnym łonie są bezwzględnie pacyfikowane (ksiądz Adam Boniecki), a wypaczenia (ksiądz Natanek, o Rydzyk) nie są piętnowane. To równia pochyła, po której idzie episkopat myślący o tym jak zapewnić sobie bezpieczeństwo finansowe, jak najbardziej niezależną pozycję wobec państwa, jednocześnie sprawując rząd dusz, posiać monopol na moralność. Im później hierarchowie zauważą zmiany jakie wokół nich zachodzą tym dla nich gorzej. Liczba wiernych spada i spadać będzie, to trend nie do zatrzymania, a nerwowe ruchy środowisk kościelnych tylko ten trend przyśpieszają. Odwrotu nie ma, czeka nas porządna dyskusja o roli i sile Kościoła Katolickiego w państwie. Apogeum jego władzy mija i teraz wpływ na rzeczywistość będzie co raz mniejszy. Ale biskupi tego jeszcze nie widzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz