czwartek, 21 czerwca 2012

Wiem, ale nie powiem. Mam, ale nie pokarzę.

Niektórzy ludzie mają tendencję do mitomaństwa, rozpowiadania gdzieś zasłyszanych plotek jako "niepodważalnej prawdy", czy też do plecenia zwykłych bzdur. Pół biedy gdy jest to jakiś opętany pseudo-dziennikarz albo gdyby-historyk, znacznie gorzej gdy zachowuje się tak osoba chcąca być poważną. A tak niestety robi Jarosław Kaczyński (w pewnej piosence nazywanym Jarosławem K.). 

Z nie do końca wyjaśnionych powodów gen. Petelicki popełnił samobójstwo, tragedia dla rodziny, przyjaciół jak również dla środowiska wojskowego. Niestety mamy bardzo dobrze wyeksponowaną grupę ludzi do tego stopnia niemających poszanowania dla tragedii, by na tym niepomiernie przykrym zdarzeniu budować kolejne mity. Mity potrzebne do bieżącej walki o stołki, o władzę nad niezorientowanymi umysłami. Pan Kaczyński twierdzi że wiedział że generałowi coś grozi (według niego to nie było samobójstwo), ale nikomu wcześniej nic nie powiedział. Dał nawet do zrozumienia że jest cała "lista osób zagrożonych", przekazana mu przez osobę, której (a jakże!) tożsamości nie ujawni. Jak słusznie zauważono w jednym z programów publicystycznych, posiadanie wiedzy o zamierzeniu popełnienia przestępstwa i nie powiadomienie o nim stosownych organów jest przestępstwem.

W tym miejscu powinien cieszyć fakt że prokuratura zamierza przesłuchać Pana Kaczyńskiego w kontekście istnienia rzekomej listy. Dzięki temu uda się pewnie ustalić, że wszystko co na ten temat ma do powiedzenia Pan Prezes jest zwyczajnym kłamstwem. Jak większość rzeczy spod znaku "wiem, ale nie powiem". Szkoda że za opowiadanie bzdur, szerzenie fałszywych domysłów dla uzyskania własnych korzyści, przy jednoczesnym braku poszanowania dla cierpienia i godności innego człowieka nie można ścigać z urzędu. Za głupotę karać nie wolno, ale za tak obrzydliwy cynizm jak najbardziej powinno się to robić. Dobrze by było gdyby Pan Jarosław zamienił się w Jarosława K., dla znakomitej części społeczeństwa byłby to ostateczny dowód na moralny upadek tego człowieka, który na własne życzenie zapędził się w ten kozi róg. Niestety dla pewnych kręgów byłby to powód dla jeszcze większego "wyświęcenia" Pana Kaczyńskiego, dla okrzyknięcia go "męczennikiem".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz