czwartek, 26 lipca 2012

Za mali by rosnąć

Od wielu lat dzietność Polek spada, rodzi się nas stanowczo za mało by osiągnąć poziom zastępowalności pokoleń. Z roku na rok będzie nas ubywać. W roku obecnym ludność Polski wynosi 37,794,358, prognoza na rok 2030 to 35,692,989, czyli o ponad 2 mln mniej! Mniejsza liczba młodych w wieku produkcyjnym będzie musiała utrzymać większą liczbę osób w wieku po produkcyjnym. Dziś zdolnych do pracy (wiek 20 - 65 lat) jest ok 20 mln osób, osoby po 65 roku życia to ok 5,5 mln, ale miejmy na uwadze że liczba emerytów jest znacznie większa, wszytko z powodu patologicznego systemu przechodzenia na emeryturę po przekroczeniu wieku 50 lat. W 2030 roku osób wieku produkcyjnym będzie ok 21 mln (z czego ponad 7 mln po 50 roku życia), 65 lat przekroczy ok 8,5 mln, czyli ponad 3 mln więcej niż obecnie! Jak to możliwe? Więcej emerytów i to pomimo spadku ogólnej liczby ludności? Lepsza służba zdrowia (pomimo wszelkich narzekań notujemy w niej spore postępy) ale również zdrowszy, aktywniejszy i bardziej rozsądny tryb życia spowoduje że będziemy żyć dłużej. Różnicę w bilansie pokryją najmłodsi, ci przed 20 rokiem życia, ich liczba spadnie. Dla ciekawskich:
Prognoza ludności na lata 2003 - 2030 (wszystkie dane demograficzne przytoczone za tym źródłem)

Ta mała zabawa z wyliczaniem to taki wstęp do tego co chciałbym omówić, mianowicie wyludniania niektórych rejonów kraju. Młodzi migrują za granicę, ale głównie przemieszczają się po kraju, napływają do wielkich ośrodków miejskich. Natomiast prowincja starzeje się i wyludnia. Proces jest nie do zatrzymania. Najnowszy Powszechny Spis Ludności ujawnił że w województwie Opolskim liczba mieszkańców zmniejszyła się o 7%! To największy spadek w Kraju. Środkiem zaradczym ma być Specjalna Strefa Demograficzna. Na razie to projekt, ale nie bardzo wierzę w jego sens i skuteczność. Zmniejszająca się liczba mieszkańców to dla gmin, powiatów i województw dramat w postaci kurczących się dochodów. Już w chwili obecnej najmniejsze gminy mają problemy z przeprowadzeniem wielkich inwestycji (wodociągi, kanalizacja, budowa nowych dróg), a co dopiero wydarzy się w nadchodzących latach? Istna zapaść inwestycyjno-rozwojowa wielu obszarów Polski. Tam czas się zatrzyma, a może nawet i cofnie. Bez dobrej infrastruktury nie uda się przyciągnąć inwestorów którzy stworzą miejsca pracy, bez miejsc pracy młodzi wyjada do wielkich miast. Prowincja zbiednieje, zestarzeje się i w ostateczności wymrze.

Obecnie mamy w Polce 16 województw, 379 powiatów i 2478 gmin. W trakcie prac nad podziałem administracyjnym kraju w 1998 roku najczęściej mówiono o 12 dużych województwach, na finiszu prac dodano 4 kolejne, niestety nie udało mi się znaleźć dokładnych danych odnośnie powiatów i gmin, ale na pewno liczbę tych pierwszych również rozmnożono pod naciskiem lokalnych lobby. Gdyby wtedy nie ugięto się tym żądaniom dziś sytuacja niektórych samorządów mogłaby być znacznie korzystniejsza. Pora więc aby przyjrzeć się sensowności utrzymywania tak rozbudowanej (rozdrobnionej) struktury podziału państwa. Likwidacja (połączenie w większe) części województw, powiatów i gmin to zwiększenie potencjału rozwojowego i inwestycyjnego najsłabiej zaludnionych terenów. Przyniesie to również oszczędności w administracji, nie potrzeba będzie aż tylu stanowisk kierowniczych, spora część terenowych oddziałów agencji centralnych będzie mogła iść do likwidacji. Podobnie jak niektóre urzędy lokalne. 

Pojawia się pytanie: czy nie spowoduje to ograniczeń i trudności w korzystaniu usług i docieraniu do urzędów przez szarych obywateli? Nie, o ile rozwój cyfrowej administracji ruszy z kopyta. Od lat kończy się na zapewnianiach, a pojedyncze sukcesy (elektroniczne składanie deklaracji podatkowych) to za mało aby poprawić dostęp do urzędów. Tu pojawia się kolejny problem, co z osobami "wykluczonymi cyfrowo"? Ludzie starsi często nie potrafią posługiwać się komputerem i internetem. W celu rozwiązania tego problemu można by wykorzystać rozległą (jeśli mnie pamięć nie myli to ponad 8 tys) sieć palcówek Poczty Polskiej. Wystarczyłoby wynegocjować i podpisać z nią odpowiednią umowę na podstawie której utworzono by w placówkach pocztowych specjalne okienka w których każdy mógłby, z pomocą odpowiednio przeszkolonego pracownika załatwić wszystkie możliwe do dokonania na odległość formalności. Państwo płaciłoby za taką usługę, mieszkańcy mający daleko do ośrodków administracyjnych mogliby załatwiać bieżące, codzienne sprawy blisko domu, a Poczta Polska mogłaby utrzymać nierentowne placówki pocztowe.

Teraz pozostaje znaleźć poparcie na szczytach władzy do podobnego planu. Nie będzie to łatwe, likwidacja urzędów to zmniejszenie puli stanowisk do obsadzenia, degradacja mniejszych miast, a co za tym idzie, również społeczności. Opór lokalnych środowisk będzie mocny, ale wolę do zmian trzeba znaleźć. W przeciwnym wypadku polska prowincja zamieni się w skansen i siedlisko biedy, rozpaczy i roszczeniowości. A ona rodzi radykalizm i ślepą wiarę w fałszywych proroków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz